Pierwsze wyprane i wyczesane fragmenty runa kuszą, ale muszą poczekać. Wełna jest dość miękka i bardzo puszysta.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wełna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wełna. Pokaż wszystkie posty
12 czerwca 2014
berrichon du cher
Chwale się wełną, którą przywiozłam w ubiegłym tygodniu. Byłoby cudnie gdyby jeszcze była zadbana, czyściutka... a jest po prostu owcza ;] Brud idzie sobie precz przy 3-4 praniu.
Pierwsze wyprane i wyczesane fragmenty runa kuszą, ale muszą poczekać. Wełna jest dość miękka i bardzo puszysta.
Pochodzi z tych owieczek. Dopadłam ich z aparatem jakieś 3 lata temu na wystawie zwierząt hodowlanych w Boguchwale. Jak widać są sporawe, bo to typowa rasa mięsna, zmora studentów piszących egzaminy i kolokwia z hodowli owiec, bo łatwo przekręcić nazwę i problem z oceną gotowy.
Berrichon du cher w hodowli owiec mają też zastosowanie do tworzenia mieszańców z innymi rasami mięsnymi. Co ciekawe tryki są uzywane do kojarzeń z maciorkami rasy wrzosówka do poprawy masy i wydajności rzeźnej u jagniąt. Mnie bardziej ciekawi jak wygląda wełna u takich mieszańców.
Pierwsze wyprane i wyczesane fragmenty runa kuszą, ale muszą poczekać. Wełna jest dość miękka i bardzo puszysta.
22 maja 2014
Niebieskości
W ostatnim czasie mało pisałam, mało pokazywałam jak gdyby nic się nie działo i niczego nie przybywało. Jednak ciągle coś robimy, tylko nie ma czasu na pokazywanie/pisanie.
Zimą przełamałam się do farbowania angory. Biel jest ładna, ale mało "użytkowa". Ciężko zrobić coś co jest do noszenia jeśli nie jest z barwnej wełny. Dobrałam się do kilku motków z białych królików chociaż nie wiedziałam jaki będzie efekt i trochę szkoda było mi zepsuć coś co samo w sobie jest ładne.

Na pierwszy ogień poszły różne odcienie niebieskiego. Po ufarbowaniu wyszło nieźle, nie mogłam się napatrzeć na motek w precelku, ale z nieprzerobionej nie ma żadnego pożytku, więc coś trzeba było zrobić.
Części farbowanek niestety nie mam już w domu. teraz cieszą oczy innych. Udało mi się zrobić urodzinową niespodziankę mojej koleżance farbując szalikowo/kominowy motek na turkusowo. Chociaż sama nie przepadam za turkusem nie potrafię sobie wyobrazić Joli bez tego koloru, który ładnie kontrastuje z jej pięknymi rudymi włosami.
14 maja 2014
Jeż z Shropshire czesze
Od jakiegoś miesiąca szczęśliwie kręcę sobie korbką. Na przełomie lutego i marca udało mi się kupić mojego wymarzonego drum cardera u pana Paula Brittana. Bez udziwnień zamówiłam najzwyklejszy z możliwych jesionowy. Bęben o standardowej gęstości igiełek 72 TPI, na prawdę gęstość jest standard i trzeba się trochę nagimnastykować żeby zrobić coś z angorą, zwłaszcza gdy nie kręci się zbyt długo. W przyszłości chcę dokupić bęben z gęstszymi igiełkami typowo do cienkich włókien. Na razie w kolejce przed tym zakupem stoi maszynka do strzyżenia, która podoła strzyżeniu królików.
Długo zastanawiałam się czy wybrać standardową długość igieł na bębnie czy też kupić bęben z dłuższymi igłami, na które ostatecznie padło. Dzięki temu można zmieścić trochę więcej wełny w jednym płacie.
Dobrałam jeszcze szczotkę, która dopycha włókna zbierające się na szczycie igieł do ich podstawy.
Jeż to grzeczny zwierz. Pięknie czesze mi na swoich igiełkach wełnę, psią sierść i pomaga robić ciekawe wełniane mieszanki. Naj najbardziej jestem zadowolona z tego jak ładnie poradził sobie z już sprzędzonym włosem psa Fenrira rasy siberian husky wymieszanego razem w szarą wełną owcy gotlandzkiej. Przędza jest miejscami poprzetykana wełną angorską z Wrzosówki.Przed Fenrirem był jednak Harnaś, którego pierwsza partia pojechała już do Jury gdzie mieszka ten psiak ze swoją panią, Jolą. Podobno góralki mieszały wełnę owczą z podhalanów aby była cieplejsza i milsza w dotyku. Owczarek jednak sam z siebie pokazuje charakterek i lekko podgryza, ale podobnie jak mieszanki wełny z moherem. Psi włos po wypraniu jest niemal idealnie biały, ma ładną czystą barwę.
09 marca 2014
Gotland
Przy okazji facebookowego zamówienia zaszalałam ze sporą ilością gotlanda. Niestety były małe opóźnienia i ostatecznie dotarł do mnie we środę. Nie czekałam długo, barwa i blask były bardzo zachęcające ;)
Ten tydzień skończyłam na 300g grubiej przędzionego, ale to dopiero początek...
Jednak najbardziej podoba mi się dzisiejsza cienizna, na którą moja mama już wyszukuje wzoru na szal. Na szpuli mam dopiero ok 30g zrobienie całości do robótki pewnie zajmie chwile, ale chociaż dam jej czas na skończenie tego czym teraz zajmuje lidlowe druty.
Dawno nie pisałam więc w ramach nadrabiania zaległości wstawiam jeszcze zaległą czapkę czyli robótkę naszej domowej spółki z moją mamą. Czapka służy od dłuższego czasu i została wykończona w sam raz na chwilowe mrozy tej zimy.
Czapka może i nie wygląda na zbyt kształtną, ale na żywo nie wygląda źle. Zwłaszcza na kręconych włosach jej właściciela ;)
Ten tydzień skończyłam na 300g grubiej przędzionego, ale to dopiero początek...
Dawno nie pisałam więc w ramach nadrabiania zaległości wstawiam jeszcze zaległą czapkę czyli robótkę naszej domowej spółki z moją mamą. Czapka służy od dłuższego czasu i została wykończona w sam raz na chwilowe mrozy tej zimy.
Czapka może i nie wygląda na zbyt kształtną, ale na żywo nie wygląda źle. Zwłaszcza na kręconych włosach jej właściciela ;)
29 grudnia 2013
Angory, alpaki i merynosy
Ostatnimi czasy z braku innego zajęcia sporo przędę. Wykańczam domowe zapasy wełny i przynoszę, piorę nowe runo. Dobrałam się też do roladek z pięknego runa alpaki, przedmiotu mojej letniej wymiany za króliczą wełnę. Co do tej alpaki miałam już wiele planów, które zmieniały mi się za każdym spojrzeniem do pudełka. Skończyło się niezbyt wymyślnie, a zwyczajnie czapkowo.
Co do tej alpaki miałam już wiele planów, które zmieniały mi się za każdym spojrzeniem do pudełka. Skończyło się niezbyt wymyślnie, a zwyczajnie czapkowo. Nie na jedną, a na dwie czapki.
W ramach sprzątania resztek przeróżnych dopadłam angorę przędzoną na wrzecionie jeszcze z moich początków przędzenia, więc strasznie nierówną, ale w tym jej urok. Singiel z czystej angory zdwoiłam z resztką angory z szarym merynosem. Resztki połączyły się idealnie, zostało mi jakieś 15-20cm angory z merynosem.
Do tego wszystkiego wykańczam po trochę planowe pół kilograma angory z cieniutkim merynosem. Im bliżej końca tym bardziej chciałabym robić już coś innego. Już niedługo czeka mnie runo z drugiej strzyży czarnego baranka o dziwo bardzo delikatne i miękkie. Nie mogę się doczekać tej strzyży, ale dostanę ją już po Nowym Roku...
Co do tej alpaki miałam już wiele planów, które zmieniały mi się za każdym spojrzeniem do pudełka. Skończyło się niezbyt wymyślnie, a zwyczajnie czapkowo. Nie na jedną, a na dwie czapki.
angora z merynosem |
Do tego wszystkiego wykańczam po trochę planowe pół kilograma angory z cieniutkim merynosem. Im bliżej końca tym bardziej chciałabym robić już coś innego. Już niedługo czeka mnie runo z drugiej strzyży czarnego baranka o dziwo bardzo delikatne i miękkie. Nie mogę się doczekać tej strzyży, ale dostanę ją już po Nowym Roku...
18 grudnia 2013
Drugie i trzecie podejście do farbowania jagodami ligustru (Ligustrum vulgare L.)
W drugiej próbie podobnie jak w pierwszej wyszła zieleń, czyli absolutnie nie to czego chciałam... jednak w ciekawszym odcieniu. Wełna nie nabrała już tak żółtawej barwy jak poprzednio.
Tym razem nie bejcowałam wełny w ałunie, była po prostu wrzucona do roztworu barwiącego po wcześniejszym namoczeniu w wodzie. Za sprawą tego co wyczytałam na jednej ze stron o barwnikach naturalnych do roztworu dodałam mieszanki ałunu i soli kuchennej w równych proporcjach.
Kolejne podejście do barwienia było kilka godzin temu. Tym razem użyłam "kompotu" z jagód ligustru z dodatkiem ałunu i soli (1:4). Wszystkie kawałeczki wełny, które farbowałam w tym roztworze w różnym czasie, po płukaniu przybrały barwę brudnego różu. Jedna z nich zabarwiła się tak jak widać niżej.
Teraz zostaje jeszcze sprawa tych bladych plam. Prawdopodobnie są to konsekwencje szybkiego przygotowania wełny, czyli po prostu niedobrania tłuszczu. Tak czy inaczej eksperyment udany i mobilizujący do dalszego próbowania ;)
10 września 2012
czeska wyprawa
samiczka rasy angora satynowa czerwona |
W ten weekend przyszło mi wybrać się po coś na co od dłuższego czasu miałam ochotę. W końcu udało mi się zdobyć angorę satynową czerwoną. Od przywiezionej samiczki nie mogę oderwać wzroku jest tak piękna. Na drugim blogu postaram się przybliżyć trochę co to za cudo ta angora satynowa i pisać moje inne nowe włochate nabytki.
samczyk rasy angora biała czerwonooka |
Królika już mam, ale do strzyży wypróbowania nowej wełny jeszcze trochę muszę poczekać. To jest najważniejsze, że króliki są z prządkowych hodowli. Panie chętnie dzieliły się ze spostrzeżeniami na temat wełny, niestety do domu trzeba było wracać, więc nie było dużo czasu na dyskusję. Pani Jana od razy pytała mnie o kołowrotek, niestety z moim nie mam co się pochwalić przy jej Ashfordzie. Jednak chyba ucieszyła się, że strzyża z królików nie pójdzie na zmarnowanie ;)
Wełna satynowa wygląda bardzo kusząco, zwłaszcza z czerwonych królików, choć jestem ciekawa również białej. Teraz jestem przeszczęśliwą posiadaczką czerwonej. W listopadzie zasiądę z nią pewnie jak Goloum z pierścieniem i będę mieć mord w oczach jeśli ktokolwiek mi przeszkodzi. Zanim trafiłam od austriacką granice zachwyciło mnie to i to wykonane właśnie z wełny królików satynowych czerwonych. Co prawda nie mam jedwabiu, ale może i z nim spróbuję. Co prawda nie mam takich umiejętności jak autorka bloga Jobo Desinges ale dla takiego czegoś warto się uczyć i starać.
06 września 2012
27 sierpnia 2012
Żywa wełna, czyli przędza prosto z królika
Ile to You
Tube wnosi człowiekowi do życia...
Jak dotąd nie pomyślałam o tym, aby
prząść wełnę prosto z królika, ale może czas aby to wypróbować. W końcu to sama przyjemność siedzieć z ciepłym zwierzakiem na kolanach. Pytanie tylko co na to moje uszate panie.
Tymczasem jesteśmy jeszcze między strzyżami i musimy poczekać jeszcze
kilka tygodni, aż cokolwiek uda się sprząść z nowej wełny.
16 sierpnia 2012
Panorama Kultur czyli o tym jak to trafiłam do skansenu
zdjęcia kradzone z szymbark.info |
O mało co nie zapomniałam napisać o tym co przytrafiło mi się jeszcze w lipcu. Jakoś tak się wszystko zagmatwało, że ledwo wróciłam z susłowej inwentaryzacji w Kamieniu Śląskim, a już siedziałam przy kołowrotku w Skansenie Wsi Pogórzańskiej w Szymbarku jako okaz odtwarzania ginącego zawodu ;) W czasie imprezy sprzędłam część z wełny z poprzedniego postu.
Co prawda nie jestem prządka tradycyjna wyuczoną przez inne starsze prządki tylko prządką internetową do tego z kołowrotkiem innym niż te nasze, ale i tak byłam atrakcją. Chociaż udało mi się mieć pogórzański, pożyczany z gorlickiego zespołu Pogórzanie, z wyjątkiem fartuszka, mniej naszego, bo haftowanego richelieu :)
Dawniej Pogórzanie zajmowali się głównie lnem. Teraz len jest już praktycznie nie uprawiany w moich stronach, ale ślady dawnego zajęcia ludzi pozostały nawet w nazewnictwie niektórych miejscowości.
Dziadek wspominał mi o czasach II wojny światowej, kiedy to przy domach uprawiano i obrabiano len, bo nie można było kupić ubrań. Z jego wspomnień nie dało się odsiać nic na temat przetwarzania wełny. Praktycznie wszystkie sprzęty, które pamięta służyły do obróbki lnu, a nie wełny. To może wynikać z tego, że ludzie byli tu trochę podzieleni. Mieszkający niżej Pogórzanie mieli len, a żyjący bardziej na południe w Beskidzie Niskim Łemkowie hodowli owce. U nas przędzenie wełny było rzadziej spotykane, częściej ludzie wspominają moczącego się lnu. Do przygotowywania przędzy używano tak zwanej prządki czyli urządzenia podobnego do wrzeciona, ale bardziej usprawnionego, dopiero dwojenie nici odbywało się za pomocą kołowrotka.
szymbark.info |
10 sierpnia 2012
Wełna z Górki Sokolskiej
Wyszło tego ostatnio 300 gram. Jest to tylko część z wełny, z którą zmagałam się prawie od roku, bo
ciągle nie wystarczało czasu. Najbardziej męczyło mnie w niej
przeczesywanie na psich szczotkach.
Wełna została sprzędziona ze strzyży, którą dostałam od ciotki posiadającą już od wielu lat owczarnię na Górce Sokolskiej.
Przędzy nie skręcałam w 2 ply ponieważ taką zażyczyła sobie moja mama, a co z tego będzie dopiero się okaże.
Teraz będę już musiała wybrać się do gręplarni w Nowym Sączu, bo nie jestem w stanie przeczesać ręcznie nowej wełny z 10 owiec.
Popsuta wełna i dziurawiec zwyczajny (Hypericum perforatum)
wełna farbowana dziurawcem |
Spodziewałam się raczej uzyskania barwy zbliżonej do żółtego lub różowego... a wyszedł zielony. Zielona barwa powstała dzięki ałunowi. Po dodaniu tlenku wapnia zieleń zrobiła się mniej intensywna (wełna od prawej strony).
Dziurawiec daje ładną czerwoną barwę olejowi, który przygotowuje się jako domowy lek. Zawsze tak ładnie wygląda w szkle.
Dziurawiec zwyczajny (Hypericum perforatum) |
wełna w naturalnym kolorze i dziurawcowa |
03 maja 2012
merynos z angorą i spółka
Mnie też naszło na kolorowe wiosenne wyzwanie na Prząśniczce.
To co z tego wyszło widać poniżej...
Kiedyś będąc w sklepie z czesankami bardzo naszukałam się ładnych, żywych kolorów. Pomijając wszelkie odcienie brązu, ciemnych zieleni, niebieskości i innych zgaszonych kolorów prawie nic nie było. Całe szczęście, że znalazła się jasno zielona czesanka z merynosa i trochę różowej. Jak to u mnie nie mogło też zabraknąć prób z angora.
W tym co ukręciłam najbardziej podobają mi się te fragmenty, w których angora nie była dokładnie wymieszana z merynosem. Wyszło jak wyszło, ale ja jestem nawet z tego zadowolona.
Niestety ciężko idzie mi się zabrać za druty, dlatego weszłam w spółkę z moją mamą. Zapowiada się na dłuższą współpracę zwłaszcza, że chyba znalazłam gręplarnie, do której będę mogła zawieźć parę worów wełny od owiec mojego wujka.
To co z tego wyszło widać poniżej...
Kiedyś będąc w sklepie z czesankami bardzo naszukałam się ładnych, żywych kolorów. Pomijając wszelkie odcienie brązu, ciemnych zieleni, niebieskości i innych zgaszonych kolorów prawie nic nie było. Całe szczęście, że znalazła się jasno zielona czesanka z merynosa i trochę różowej. Jak to u mnie nie mogło też zabraknąć prób z angora.
W tym co ukręciłam najbardziej podobają mi się te fragmenty, w których angora nie była dokładnie wymieszana z merynosem. Wyszło jak wyszło, ale ja jestem nawet z tego zadowolona.
Niestety ciężko idzie mi się zabrać za druty, dlatego weszłam w spółkę z moją mamą. Zapowiada się na dłuższą współpracę zwłaszcza, że chyba znalazłam gręplarnie, do której będę mogła zawieźć parę worów wełny od owiec mojego wujka.
02 stycznia 2012
angorowe motki
W ubiegłym tygodniu wyczesałam moje domowe włóknodaje i przerobiłam na wrzecionie. Efekty są widoczne poniżej.
Co prawda nie jest to jeszcze szczyt ideału, ale zawsze coś:) Ciągle zmagam się z opanowaniem wrzeciona jak należy, a to idzie jak widać... różnie. Angora wyszła niesamowicie delikatna, ale mało praktyczna, bo zbyt delikatna. Najrozsądniej będzie wymieszać ją z czymś co doda jej trwałości. Muszę też pomyśleć chyba nad czymś innym niż wrzeciono Kromskich, bo jego ciężar utrudnia pracę z delikatną angorą.
Co prawda nie jest to jeszcze szczyt ideału, ale zawsze coś:) Ciągle zmagam się z opanowaniem wrzeciona jak należy, a to idzie jak widać... różnie. Angora wyszła niesamowicie delikatna, ale mało praktyczna, bo zbyt delikatna. Najrozsądniej będzie wymieszać ją z czymś co doda jej trwałości. Muszę też pomyśleć chyba nad czymś innym niż wrzeciono Kromskich, bo jego ciężar utrudnia pracę z delikatną angorą.
26 grudnia 2011
Wrzosówka i Śnieżka
to imiona jednych z najważniejszych królików w naszej hodowli. Te zwierzaki są bardziej użytkowe niż hodowlane, ale przy tym bardzo wypieszczone, a to wiązało się z koniecznością nadania im jakichś imion.
Śnieżka nie jest byle jakim królikiem. Pochodzi z czeskiej hodowli i została wyceniona na 94 punktów hodowlanych.
Wrzosówka chociaż młodsza, to przerosła swoją matkę. Tak samo dzielnie jak ona znosi wszystkie zabiegi pielęgnacyjne.
W czasie zimy mamy problem ze strzyżeniem wełny z naszych królików. Póki co wyczesujemy je i to jest jedyne rozwiązanie jakie przychodzi mi do głowy. Niestety przy tym wełna odrasta w mniejszym tempie, ale za to króliki nie marzną.
W końcu udało mi się kupić odpowiedni grzebień dla angor. Wcześniej używałam plastikowych, ale te wyginały się podczas czesania i były nie wygodne. Metalowy grzebień est o wiele lepszy i trwalszy.
W czasie wyczesywania uzyskuje się całkiem ładną wełnę, ale jest jej znacznie mniej niż przy strzyżeniu. Plusem wyczesywania jest to, że wełna jest dosyć długa.
W końcu udało mi się kupić odpowiedni grzebień dla angor. Wcześniej używałam plastikowych, ale te wyginały się podczas czesania i były nie wygodne. Metalowy grzebień est o wiele lepszy i trwalszy.
W czasie wyczesywania uzyskuje się całkiem ładną wełnę, ale jest jej znacznie mniej niż przy strzyżeniu. Plusem wyczesywania jest to, że wełna jest dosyć długa.
22 grudnia 2011
mała ewolucja
Trochę pomęczyłam się z tym, ale w końcu czegoś się nauczyłam. Na początku bardzo irytowało mnie to, że za mocno skręcam. Teraz już lepiej nad tym panuję i jest nieco ładniej.
Do moich pierwszych prób postanowiłam wykorzystać wełnę owcy, która dostałam od rodziny. Pierwszy motek od góry to te nabjardziej pokręcone efekty przygody z wrzecionem. Środkowy poszedł już trochę lepiej, w nim trefiło się już trochę angory. Kolejny to angora przeczesana na grzebieniu z owcą. Po ukręceniu tego byłam już trochę zadowolona z siebie. W końcu to coś nie było już tak przeraźliwie przekręcone na druga stronę, tylko już prawie tak jak trzeba.
Teraz na wrzecionie mam to...
Jest to angora z alpaką. Przędzie się dużo lżej niż tamta wymęczona owca, na pewno dużo robi tu fakt, że alpaka nie jest poszarpanym runem czesanym przeze mnie, a gotową czesanką.
Subskrybuj:
Posty (Atom)