30 marca 2015

Kwaśne kolorowanki

Obiecałam niedawno, że napiszę o farbowaniu angory. Jakby nie patrzeć to wyjątkowo oporne w barwieniu tworzywo. Niedawno Finextra pokazywała z czego była niezadowolona. Miało być ogniście, czerwono, a wyszło różowo i co najwyżej malinowo. Rok temu E-wełenka robiła królika na rudego lisa.
Na sam początek mojego farbowania i robienia czegokolwiek wzięłam się za robienie czegoś bardzo głupiego czyli farbowanie kwiatami nagietków i aksamitek słabej mieszanki angory z wełną owczą. Wyszło bardzo nierówno, wełna owcza chwyciła, a angora tak jakoś nie bardzo.
Później przyszła pora na barwniki z Durolu, było już ciekawiej, ale o tym z większymi szczegółami innym razem. Efekty były całkiem fajne zwłaszcza przy włóczkach cieniowanych.
Kiedyś zabrałam się za barwniki kwasowe. Chciałam lepszego efektu po sprzędzeniu ok 0,8 kg angory z corriedale i jedwabiem. Durole chwytały mi tylko pastele, do tego też dawały znaczną różnicę w zależności od rodzaju włókna. O ile w cieniowanej włóczce jest ok, tak już w jednolitej nie wygląda to zbyt dobrze.
Najnowszą farbkowanką, czyli sobotnią była już wydziergana opaska na uszy. Kolor intensywny, brak sfilcowań i utraty kształtu czyli udało się. Wracając do koloru i kolorowania... Opaskę przeprałam, później przepłukałam w occie i wrzuciłam do farbki przygotowanej na mniej więcej.
Chwilę pobulgotało w garnku, a zanim całkiem wystygło wciągnęło prawie całą farbkę do czystej wody! Przy kolejnych farbowaniach chyba sprawie sobie papierki do testowania pH, bo jak widać im niższe tym mocniejsza barwa. Kiedyś pokuszę się o czarny na króliczej wełnie, bo natura poskąpiła tego koloru angorze.

12 czerwca 2014

berrichon du cher

Chwale się wełną, którą przywiozłam w ubiegłym tygodniu. Byłoby cudnie gdyby jeszcze była zadbana, czyściutka... a jest po prostu owcza ;] Brud idzie sobie precz przy 3-4 praniu.
Pierwsze wyprane i wyczesane fragmenty runa kuszą, ale muszą poczekać. Wełna jest dość miękka i bardzo puszysta.


Pochodzi z tych owieczek. Dopadłam ich z aparatem jakieś 3 lata temu na wystawie zwierząt hodowlanych w Boguchwale. Jak widać są sporawe, bo to typowa rasa mięsna, zmora studentów piszących egzaminy i kolokwia z hodowli owiec, bo łatwo przekręcić nazwę i problem z oceną gotowy.


Berrichon du cher w hodowli owiec mają też zastosowanie do tworzenia mieszańców z innymi rasami mięsnymi. Co ciekawe tryki są uzywane do kojarzeń z maciorkami rasy wrzosówka do poprawy masy i wydajności rzeźnej u jagniąt. Mnie bardziej ciekawi jak wygląda wełna u takich mieszańców.

04 czerwca 2014

Pora róż

Teraz na moje szczęście w nieszczęściu mam dużo wolnego czasu. Udało mi się zrobić wiele rzeczy, których normalnie bym nie robiła. Ostatnio siedzę z pałką i spracowaną donicą, która ma ledwo co zaznaczone rowki od wielu lat kręcenia majonezów, róży, ciast i całej reszty.


Najważniejsze, że róża zostanie zasłoikowana, chyba pierwszy raz od jakichś 5 lat. Praca jest dość mozolna, zwłaszcza, kiedy trzeba przebierać luźne płatki, aby nie zawieruszyła się tam jakaś niechciana wkładka mięsna, na przykład taka:


Część z tych "robaczków" traktuję ostatnio opryskami, ale tymi mniej konwencjonalnymi. Raz natknęłam się na pomysł z wykorzystaniem ostrej papryki, a że w szafce stało trochę starej papryki postanowiłam ją zużyć. Zrobiłam "herbatkę" paprykową, dolałam ludwika i potraktowałam róże, te najbardziej oblezioną przez mszyce. Pomogło, więc przyszła pora na lubczyk i marunę. Przy jednej z karłowatych róż chyba nieco przesadziłam, bo spaliło jej nieco liście.
Moje obrzydzenie do syntetycznych środków ochrony roślin po części wynika z tego jak bardzo nie lubię wypalonych herbicydami żółtych pasów przy drogach, ogrodzeniach i co gorsza tak potraktowanych miedz. Chwasty są piękne, na przykład cudne miłki letnie.
Miłki rosną sobie spokojnie w pasie między polną drogą, a ogrodzeniem jednego z owczych pastwisk w Rożnowicach koło Biecza.