23 kwietnia 2012

Susłologia

Nie samą wełną i królikami żyje człowiek...
W tym roku udało mi się uczestniczyć w wiosennym susłoliczeniu na Dolnym Śląsku jak zwykłe w świetnym towarzystwie. Susły były wypuszczane przez PTOP Salamandra przez kilka kolejnych sezonów. Co widać poniżej utrzymują się na terenach reintrodukcji.
Niestety wiosna to nie lato... zmarzłam obrzydliwie. Kilka do kilkunastu stopni powyżej zera to jednak mało na susłowe wypady. Susły nie przejmowały się niezbyt wysokimi temperaturami i żerowały na roślinach znajdujących się przy ich norach.
Za to my mogliśmy cieszyć oczy ich aktywnością. Zobaczenie z bliska tych wielkich oczu jest niesamowite. Mimo podjadania suseł ciągle obserwuje człowieka, który jest w niego wpatrzony. Mam nadzieje, na więcej takich susłowych spotkań.

W Budapeszcie pachnie bzem

W tym roku wyprzedziłam naszą wiosnę. Zanim na dobre rozszaleje się u nas wiosna udało mi się jeszcze cieszyć nią na Węgrzech. Tam klomby i drzewa są zapypane kwiatami. Nawet irysy rozchylają pąki, a w czasie spaceru na góre zamkową w Budzie pachnie bzem. 

Od takiej wiosny żal było uciekać do Polski, ale jeszcze trochę i u nas wszystko będzie tak rozkwitnięte.