27 sierpnia 2012

Żywa wełna, czyli przędza prosto z królika

Ile to You Tube wnosi człowiekowi do życia... 

 

Jak dotąd nie pomyślałam o tym, aby prząść wełnę prosto z królika, ale może czas aby to wypróbować. W końcu to sama przyjemność siedzieć z ciepłym zwierzakiem na kolanach. Pytanie tylko co na to moje uszate panie. 


Tymczasem jesteśmy jeszcze między strzyżami i musimy poczekać jeszcze kilka tygodni, aż cokolwiek uda się sprząść z nowej wełny.

16 sierpnia 2012

Panorama Kultur czyli o tym jak to trafiłam do skansenu

zdjęcia kradzone z szymbark.info
O mało co nie zapomniałam napisać o tym co przytrafiło mi się jeszcze w lipcu. Jakoś tak się wszystko zagmatwało, że ledwo wróciłam z susłowej inwentaryzacji w Kamieniu Śląskim, a już siedziałam przy kołowrotku w Skansenie Wsi Pogórzańskiej w Szymbarku  jako okaz odtwarzania ginącego zawodu ;) W czasie imprezy sprzędłam część z wełny z poprzedniego postu.
Co prawda nie jestem prządka tradycyjna wyuczoną przez inne starsze prządki tylko prządką internetową do tego z kołowrotkiem innym niż te nasze, ale i tak byłam atrakcją. Chociaż udało mi się mieć pogórzański, pożyczany z gorlickiego zespołu Pogórzanie, z wyjątkiem fartuszka, mniej naszego, bo haftowanego richelieu :) 
Dawniej Pogórzanie zajmowali się głównie lnem. Teraz len jest już praktycznie nie uprawiany w moich stronach, ale ślady dawnego zajęcia ludzi pozostały nawet w nazewnictwie niektórych miejscowości. 
Dziadek wspominał mi o czasach II wojny światowej, kiedy to przy domach uprawiano i obrabiano len, bo nie można było kupić ubrań. Z jego wspomnień nie dało się odsiać nic na temat przetwarzania wełny. Praktycznie wszystkie sprzęty, które pamięta służyły do obróbki lnu, a nie wełny. To może wynikać z tego, że ludzie byli tu trochę podzieleni. Mieszkający niżej Pogórzanie mieli len, a żyjący bardziej na południe w Beskidzie Niskim Łemkowie hodowli owce. U nas przędzenie wełny było rzadziej spotykane, częściej ludzie wspominają moczącego się lnu. Do przygotowywania przędzy używano tak zwanej prządki czyli urządzenia podobnego do wrzeciona, ale bardziej usprawnionego, dopiero dwojenie nici odbywało się za pomocą kołowrotka.
szymbark.info



10 sierpnia 2012

Wełna z Górki Sokolskiej

Wyszło tego ostatnio 300 gram. Jest to tylko część z wełny, z którą zmagałam się prawie od roku, bo ciągle nie wystarczało czasu. Najbardziej męczyło mnie w niej przeczesywanie na psich szczotkach. 
Wełna została sprzędziona ze strzyży, którą dostałam od ciotki posiadającą już od wielu lat owczarnię na Górce Sokolskiej. 
Przędzy nie skręcałam w 2 ply ponieważ taką zażyczyła sobie moja mama, a co z tego będzie dopiero się okaże.
Teraz będę już musiała wybrać się do gręplarni w Nowym Sączu, bo nie jestem w stanie przeczesać ręcznie nowej wełny z 10 owiec.


Popsuta wełna i dziurawiec zwyczajny (Hypericum perforatum)

wełna farbowana dziurawcem
Wczoraj z nudów zepsułam przędzę zrobioną z resztek, które nie nadawały się prawie do niczego. Sprzędła się okropnie więc jej nie żałuję, za to wypróbowałam barwienie dziurawcem.
Spodziewałam się raczej uzyskania barwy zbliżonej do żółtego lub różowego... a wyszedł zielony. Zielona barwa powstała dzięki ałunowi. Po dodaniu tlenku wapnia zieleń zrobiła się mniej intensywna (wełna od prawej strony).
Dziurawiec daje ładną czerwoną barwę olejowi, który przygotowuje się jako domowy lek. Zawsze tak ładnie wygląda w szkle.



Dziurawiec zwyczajny (Hypericum perforatum)
Raczej nie poprzestanę na tej próbie z wykorzystaniem dziurawca. Kolejny już jest zerwany i tylko czeka na chwilę czasu.
wełna w naturalnym kolorze i dziurawcowa