03 maja 2012

merynos z angorą i spółka

Mnie też naszło na kolorowe wiosenne wyzwanie na Prząśniczce.
To co z tego wyszło widać poniżej...
Kiedyś będąc w sklepie z czesankami bardzo naszukałam się ładnych, żywych kolorów. Pomijając wszelkie odcienie brązu, ciemnych zieleni, niebieskości i innych zgaszonych kolorów prawie nic nie było. Całe szczęście, że znalazła się jasno zielona czesanka z merynosa i trochę różowej. Jak to u mnie nie mogło też zabraknąć prób z angora.
W tym co ukręciłam najbardziej podobają mi się te fragmenty, w których angora nie była dokładnie wymieszana z merynosem. Wyszło jak wyszło, ale ja jestem nawet z tego zadowolona.
Niestety ciężko idzie mi się zabrać za druty, dlatego weszłam w spółkę z moją mamą. Zapowiada się na dłuższą współpracę zwłaszcza, że chyba znalazłam gręplarnie, do której będę mogła zawieźć parę worów wełny od owiec mojego wujka.

01 maja 2012

Puszta

Nic tak bardzo mnie nie zachwyciło tego roku jak przestrzeń węgierskiej puszty. Ucieczka od słuchania o TMRach* na wyjazd studencki do Hortobágy było decyzja tego roku. Jak przystało na wyjazd zootechniczno rybacki było wszystko od owcy po karpia.
Niewyobrażalnie daleki horyzont był, dla nas przyzwyczajonych do pagórkowatej Małopolski, czymś zupełnie innym. Stawy rybackie nawet na nas nierybaków robiły wrażenie. Ogromne tafle wody to coś zupełnie innego niż to co widzimy na naszych Mydlnikach.
Wszędzie masa ptaków. Nie można było spojrzeć na niebo nie mając przed oczyma szalejących w powietrzu czajek, machających drobnymi skrzydełkami skowronków, czy wypatrujących czegoś w trzcinach kań. Na obsianych zbożem polach pasły się gęsi, a gdzieniegdzie widać było białe czaple.


Wiosna na Węgrzech przyszła wcześniej niż do nas, chociaż sami Węgrzy narzekali, że jest spóźniona o 2 tygodnie. Wszędzie cieszyły oczy kwiaty. Przy domkach w Hortobagy kwitły bzy, tulipany, a nawet irysy. W rowach bez przerwy odzywały się żaby.

Studnie są charakterystycznym widokiem na puszcie. Przede wszystkim służą pasterzom do pojenia ogromnych (jak na polskie warunki) stad bydła, owiec i koni.


Wegrzy stworzyli u siebie projekt odtworzenia tura. Jest to jednak rzecz, która mi się niezbyt podoba. Wszystko jest dosyć sztuczne. Zwierzę, które powstało jest dosyć dziwnym, lecz efektownie wyglądając tworem mającym między innymi przodków wśród afrykańskiego bydła.


 Rekonstrukcja jest jedynie fenotypowa, czyli hodowcy kierują się tylko podobieństwem do zachowanych wizerunków zwierząt i ich szczątków. Nie jest możliwa rekonstrukcja na podstawie DNA ponieważ to nie przetrwało do naszych czasów.


"Tury" pasą się w jednej z części parku razem z końmi Przewalskiego.


Szare bydło węgierskie to naturalne kosiarki pozwalające utrzymać charakterystyczną roślinność puszty.
Bydło w Parku jest wypasane w stadach liczących około 200 sztuk, bo tyle przypada na jednego pasterza. Wszędzie widać także psy, te cały czas mają na oku stado i rozdzielają bydło podczas sprzeczek.



Ze względu na bezpieczeństwo zwierząt mogliśmy zobaczyć tylko grupę pięcioletnich opasów. Pozostałe "stadka" są wypasane z dala od turystów, którzy mogliby przenieść na nie choroby.


Te piękne zwierzęta służą także do produkcji ekologiczne wołowiny oraz ozdób z rogów, które cieszą się popularnością wśród turystów.


Wiele z budynków na terenie parku jest kryte trzcinowymi dachami. Trzciny jest pod dostatkiem na każdym kroku, kosi się ją, a następnie suszy w wielkich snopach. Można nawet spotkać starsze budynki, których ściany są wykonane z trzciny pokrytej glinianym tynkiem.


W tych budynkach są hodowane owce śruborogie (racka), jest to rasa ogólnoużytkowa. Podobnie jak nasze nasze wrzosówki i calke podhalańskie są głównie przeznaczone na skóry. Wełna tych owiec jest dość szorstka, prymitywna. Te zwierzęta są po prostu dobrze przystosowane do ciężkiego klimatu panującego na puszcie gdzie ciągle wieje, jednak wilgotność powietrza jest niższa niż u nas.



 Jest jeszcze jedna rasa zwierząt charakterystycznych dla Wegier. Na takich przestrzeniach nie mogłoby zabraknąć koni. Węgrzy hodują piękne noniusy, jest to rasa wywodzącą się od francuskiego ogiera Noniusza.


Hodowane są pod siodło i do zaprzęgów. W  Parku są wykorzystywane do ciągnięcia wozów z turystami. Pięknie prezentują się w czasie pokazów poczty węgierskiej.


Wszystkie kare i skarogniade. U tej rasy widoczny jest także garbonosy profil głowy.

 

Zapomniałabym jeszcze o hodowanej przez Węgrów ich rasie bawołów. Kiedyś były wykorzystywane do prac polowych. Chociaż wyglądają na ociężałe zwierzęta są dosyć szybkie i mocne, podobno w ucieczce mają nawet przewagę nad końmi. Ze względu na trudności w zapanowaniu nad nimi konieczne jest grodzenie tych zwierząt pastuchem elektrycznym aby nie sprawiały problemów.




_______________________________________________________________________________
*dla ludzi "normalnych" TMR w wielkim skrócie to wymieszane pasze dla krów mlecznych