Wyszło tego ostatnio 300 gram. Jest to tylko część z wełny, z którą zmagałam się prawie od roku, bo
ciągle nie wystarczało czasu. Najbardziej męczyło mnie w niej
przeczesywanie na psich szczotkach.
Wełna została sprzędziona ze strzyży, którą dostałam od ciotki posiadającą już od wielu lat owczarnię na Górce Sokolskiej.
Przędzy nie skręcałam w 2 ply ponieważ taką zażyczyła sobie moja mama, a co z tego będzie dopiero się okaże.
Teraz będę już musiała wybrać się do gręplarni w Nowym Sączu, bo nie jestem w stanie przeczesać ręcznie nowej wełny z 10 owiec.
Jestem pod wrażeniem,szykuje się cała przetwórnia wełny ;-)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem kiedy i jak ja to przerobie ;) bo jeszcze zostaje królicza wełna, a tej będzie więcej, bo jak dobrze pójdzie to za parę tygodni będą nowe angory ;)
Usuńwygllada obiecujaco :)Ciekawe co tez z niej powstanie :)))Szalejesz :) a kiedy do krk zawitasz?
OdpowiedzUsuńNie wiem co z tego będzie :) w Krakowie tak na spokojnie, a nie z połową dobytku na plecach, będę pewnie dopiero końcem września
UsuńGratuluję :) Jestem ciekawa , co Mama z niej zrobi .
OdpowiedzUsuń