Zieleń jakaś taka niewyraźna, ale za to miód i fiolet cudne! Aż się wierzyć nie chce,że to same "zielska". Utrwalałaś czymś kolor, czy to tylko moczenie/gotowanie w "herbatce"?
Zieleń przypomina mi trochę barwę zielonej herbaty, roztwór był dość słaby i stąd tak wyszło. Z tym bzem jest niezła zabawa, bo przy krótkim moczeniu wychodzi dość ładny róż. Miałam właśnie taką różową próbkę, ale gdzieś przepadła. Jeszcze pewnie zrobię taką wełnę;) Te żółte/pomarańczowe barwy przyjmują się też całkiem nieźle, w zasadzie lepiej niż myślałam. Żałuje, że w tym roku mam tak mało nagietków i aksamitek, ale w przyszłym sezonie to nadrobię ;) Kolory tak jak poprzednio są ałunowe ;) na końcu płukanie w occie. Myślałam też, że wszystko będzie się bardziej rozmywać, a tu jak mi złapało kolor tak trzyma. Mam i taką wełniankę, którą moczyłam częściowo w garze z barwnikiem.
Miodowy i fioletowy są absolutnie fantastyczne, i dobrze im razem!!!
OdpowiedzUsuńZieleń jakaś taka niewyraźna, ale za to miód i fiolet cudne! Aż się wierzyć nie chce,że to same "zielska". Utrwalałaś czymś kolor, czy to tylko moczenie/gotowanie w "herbatce"?
OdpowiedzUsuńZieleń przypomina mi trochę barwę zielonej herbaty, roztwór był dość słaby i stąd tak wyszło. Z tym bzem jest niezła zabawa, bo przy krótkim moczeniu wychodzi dość ładny róż. Miałam właśnie taką różową próbkę, ale gdzieś przepadła. Jeszcze pewnie zrobię taką wełnę;) Te żółte/pomarańczowe barwy przyjmują się też całkiem nieźle, w zasadzie lepiej niż myślałam. Żałuje, że w tym roku mam tak mało nagietków i aksamitek, ale w przyszłym sezonie to nadrobię ;)
OdpowiedzUsuńKolory tak jak poprzednio są ałunowe ;) na końcu płukanie w occie. Myślałam też, że wszystko będzie się bardziej rozmywać, a tu jak mi złapało kolor tak trzyma. Mam i taką wełniankę, którą moczyłam częściowo w garze z barwnikiem.
piekniste te Twoje welenki :)))
OdpowiedzUsuń